Gospodarka na złej liberalnej drodze
Treść
"Nie do przyjęcia jest twierdzenie, jakoby po klęsce socjalizmu realnego kapitalizm pozostawał jedynym modelem organizacji gospodarczej" (Jan Paweł II, Centesimus annus, p. 35). Wieloletnia realizacja kapitalistycznej polityki neoliberalnej doprowadziła naszą gospodarkę do prawdziwej klęski i nie jest w stanie wyprowadzić jej z tej zapaści. Liberalizm nie uwzględnia realnych współzależności w gospodarce oraz jest sprzeczny z zasadami sprawiedliwości i miłości ewangelicznej. Założenia i postulaty gospodarki liberalnej Ideologia liberalna eksponuje przedsiębiorczość i wysoką efektywność działalności prywatnej oraz pozytywną rolę wolnej konkurencji rynkowej w obniżaniu kosztów produkcji i w najkorzystniejszym lokowaniu kapitałów. Podkreśla się przy tym rzekomo samoistną regulację, realizowaną przez "niewidzialną rękę rynku". Stwierdza się, że te działania skutecznie wpływają na ogólny wzrost gospodarczy i poziom życia społeczeństwa. Jednocześnie wskazuje się na liczne wady gospodarki państwowej, jej niską efektywność i niegospodarność, przy tym najczęściej pomija się milczeniem możliwości i pozytywne doświadczenia gospodarki komunalnej, samorządowej i spółdzielczej. Propaguje się więc jednostronnie prywatną gospodarkę kapitalistyczną, nie wspominając o jej licznych wadach. Głosi się, że wolne rynki stwarzają najkorzystniejsze możliwości dokonywania swobodnych wyborów w zakresie zakupów i zaspokajania swoich potrzeb oraz swobodnego angażowania własnej pracy i kapitału. Dzięki temu ludzie mogą pełniej realizować swą indywidualność, godność osobistą i wolność polityczną. Żąda się jednak zmniejszenia obciążeń podatkowych przedsiębiorstw na cele publiczne oraz ogólnego zmniejszenia świadczeń socjalnych. Propaguje się najprostsze ustawodawstwo gospodarcze, które powinno znacznie ograniczyć pole urzędniczej dowolności i korupcji, zmniejszyć administrację i przestępczość. Szerzej i bardziej przekonująco te postulaty przedstawia m.in. S. Michalkiewicz1. Współczesny neoliberalizm, bardziej agresywny i zakłamany, głosił także hasło: "minimum państwa", to znaczy minimum ograniczeń publicznych i dyrygowania w gospodarce, a maksimum swobody dla przedsiębiorstw. Teraz postuluje się całkowite zniesienie kontrolnych i regulacyjnych funkcji państwa w gospodarce (przejmowanych natychmiast przez zakazowo-rozdzielczy, biurokratyczny system Unii Europejskiej). W imię dotrzymania konkurencji międzynarodowej postuluje się istotne złagodzenie prawa pracy, wydłużenie czasu pracy i zmniejszenie ustawowej płacy minimalnej. Głosi się też potrzebę złagodzenia ograniczeń ekologicznych dla swoich przedsiębiorstw. Współczesne warunki gospodarcze znacznie jednak odbiegają od sytuacji, dla jakich przed laty formułowano założenia liberalne. Warunki wolnej konkurencji występują dziś tylko marginesowo, na lokalnych rynkach, a i tam po czasie ujawniają się negatywne skutki tego systemu (rosnące koszty reklamy, duże ryzyko i wysokie koszty kredytu, straty przeinwestowania i bankructw). System ten nie odgrywa też poważniejszej roli w całokształcie życia gospodarczego. Pomimo to ideologia liberalna i praktyka neoliberalna należy do podstawowych instrumentów kształtowania gospodarki w Polsce i w wielu krajach świata. Dla skrócenia tekstu pominiemy analizę krytyczną powyższych założeń i postulatów, wskazując jedynie, że operuje się w nich półprawdami. Przejdziemy natomiast od razu do przedstawienia - jak ta ideologia funkcjonuje w praktyce i do jakich prowadzi rezultatów. Zapowiedzi szybkiego rozwoju Rzecznicy i liberalni realizatorzy tzw. transformacji w Polsce, korzystając z ogólnego entuzjazmu narodowego, głosili, że niezbędny jest początkowy trudny okres przejściowy "terapii szokowej", zacofanej, nieefektywnej gospodarki socjalistycznej. Po nim jednak nastąpi wyraęny wzrost gospodarczy. Wzrośnie wydajność pracy i konkurencyjność polskiej produkcji. Przyjdą zagraniczni, prywatni inwestorzy z nowymi technologiami i organizacją pracy, rozwinie się wytwórczość nowoczesnych produktów i usług - na eksport i dla kraju, natomiast ograniczy się nieefektywną produkcję surowcową i rolną. Nastąpi szybki wzrost dochodu narodowego i rozwój całego kraju. Dalszy wzrost gospodarczy miała Polska osiągnąć dzięki wspaniałomyślnej pomocy Unii Europejskiej; najpierw w ramach spływających do nas przedakcesyjnych funduszy dostosowawczych i pomocowych, a następnie w ramach członkowskich funduszy strukturalnych i dopłat wyrównawczych. Wolny przepływ towarów, pracowników i kapitałów na terenie wszystkich krajów Unii miał otworzyć przed polskimi przedsiębiorstwami i pracownikami nowe, znacznie większe możliwości. Biuro ds. Integracji Europejskiej ogłosiło w 1993 r. raport: Polska - Wspólnoty Europejskie; perspektywa 20002, przedstawiający bardzo optymistyczną wizję rozwoju Polski, zakładającą przystąpienie do Unii już w latach 1995-1996. Znacznie mniej optymistyczne były poważniejsze studia prognostyczne, wykonane po dziesięciu latach w 2003 r. w Centrum Europejskim w Natolinie, z udziałem m.in. tych samych autorów. Wiadomo już było, że tylko niewielka część zapowiedzianych funduszy dociera z Unii do Polski. Polityczni euroentuzjaści głosili jednak nadal niczym nieuzasadnione zapowiedzi, że dzięki pieniądzom z Unii nastąpi wyrównanie różnic w poziomie życia między wschodnimi a zachodnimi regionami kraju oraz w dużych miastach i na prowincji. Nastąpi też znaczne zmniejszenie różnic w dochodzie narodowym między Polską a krajami dawnej Unii. Bardzo zakłamana była krajowa i międzynarodowa propaganda dotycząca akcesji (aneksji) Polski do Unii Europejskiej i nie warto jej szerzej wspominać. Przysłoniła ona jednak równie ważny problem neoliberalnej transformacji i realizowanej mafijnej prywatyzacji w kraju. Zakłamany liberalizm władz okresu transformacji Od końca lat 70. ubiegłego wieku były prowadzone w PRL prace zespołów rządowych zmierzające do unowocześnienia funkcjonowania gospodarki polskiej. W następnych latach stopniowo przygotowano struktury gospodarcze do działania w warunkach europejskiej, konkurencyjnej gospodarki rynkowej. Powołano m.in. duże organizacje gospodarcze o zwiększonej samodzielności oraz znacznie zracjonalizowano i uelastyczniono państwowy system planowania. Przygotowano szersze urynkowienie i cząstkową prywatyzację przedsiębiorstw (tj. uwłaszczenie się komunistycznej nomenklatury partyjnej na majątku narodowym). Podstawowe gałęzie gospodarcze miały jednak pozostać własnością państwa i pod jego zarządem. Te ustalenia uległy jednak od 1989 r. istotnym zmianom, w ramach tzw. transformacji systemowej. W broszurze dotyczącej integracji z Unią Europejską3 wskazałem, jak krok po kroku nowe, neoliberalne władze państwowe zablokowały komunalizację majątku narodowego, reprywatyzację oraz szersze uwłaszczenie obywateli. Prowadziły konsekwentnie do wywłaszczenia Narodu z jego majątku, ułatwiając jego rozkradanie, m.in. przez rozdrabnianie przedsiębiorstw, umyślne bankructwa i pozorną wyprzedaż. Na fali ogólnego ożywienia narodowego propagowano szybką transformację gospodarki w oparciu o rzekomo dobrze sprawdzone wzory prywatnej, konkurencyjnej gospodarki rynkowej. Nie dopuszczano nawet myśli, aby nawiązać do lat przedwojennych w Polsce i do dobrze sprawdzonego modelu interwencjonizmu państwowego w czterosektorowej gospodarce rynkowej: państwowej, komunalnej, spółdzielczej i prywatnej. Liberalnym, zbyt często skorumpowanym politykom chodziło o uzyskanie maksymalnych korzyści dla własnych i zagranicznych przedsiębiorstw, przy ograniczeniu i sparaliżowaniu działań państwowych broniących gospodarki narodowej. Duża swoboda gospodarcza dla obcych kapitalistów i przedsiębiorstw w Polsce nie znalazła żadnej wzajemności dla polskich przedsiębiorców po stronie państw zachodnich. Sytuacja ta niewiele poprawiła się po wejściu Polski do Unii Europejskiej, gdyż polityka tych państw nastawiona jest w znacznym stopniu na zwalczanie obcej konkurencji. W praktyce dyrektywy Unii ograniczyły głoszone wcześniej wolności gospodarcze w stosunku do przedsiębiorstw nowych krajów członkowskich i jeszcze bardziej w stosunku do innych państw. Trzeba tu wymienić wprowadzanie ostrych, trudnych czy wręcz niemożliwych do spełnienia ograniczeń ekologicznych oraz dodatkowych opłat środowiskowych, wysokich stawek podatku VAT, zbytecznych norm produkcyjnych, zawyżanych cen minimalnych, limitów ilościowych i innych form dyskryminacji i szantażu. Reklamowany wolny przepływ towarów, pracy i usług został zastąpiony w Unii Europejskiej przez skompromitowany już i odrzucony w socjalizmie tzw. system nakazowo-rozdzielczy (teraz jest to system zakazowo-rozdzielczy). Solidarność międzynarodowa i pomoc krajom mniej rozwiniętym jest realizowana w niewielkim zakresie, tylko dla propagandy i maskowania rzeczywistych celów i interesów. Ostatnio pokazane to zostało wyraźnie w dziedzinie polityki energetycznej. Zysk i konkurencyjność przedsiębiorstw czyni się w liberalizmie wartością nadrzędną gospodarki, przy maksymalnym zwolnieniu kapitału z obowiązków społecznych i państwowych. Wielkie przedsiębiorstwa przekształcają się w korporacje ponadpaństwowe, a ich egoistyczna strategia polega na wrogim przejmowaniu lub niszczeniu słabszych konkurentów oraz na dzieleniu się rynkami zbytu z silnymi. Maksymalizują swe zyski, przerzucając możliwie dużą część kosztów na pracowników i ogół społeczeństwa. Narodowy Plan Rozwoju Polski na lata 2004-2006 za główny cel przyjmował wzrost produktu krajowego brutto - PKB (w tym głównie dochodów zagranicznych przedsiębiorstw w Polsce), natomiast zwiększenie zatrudnienia i zmniejszenie ubóstwa oraz rozwój regionów opóźnionych traktowano jako środki do celu i efekt uboczny wzrostu gospodarczego. Przyznawane Polsce środki z Unii Europejskiej miały wynieść początkowo w okresie realizacji planu 15,9 mld euro (Agenda 2000), następnie w kilku etapach zostały zmniejszone do 11,4 mld euro, a otrzymaliśmy jeszcze mniej. Nasze wpłaty do Unii jednak nie zmalały. Szacowano optymistycznie, że zaistnieje minimalna nadwyżka transferów finansowych z Unii Europejskiej do Polski nad naszymi wpłatami w granicach 0,6 proc. do 1,0 proc. naszego PKB. W rzeczywistości, uwzględniając różne agendy europejskie, byliśmy płatnikiem netto. Do tego doszły znaczne koszty wzrostu biurokracji w kraju, wymuszone współpracą z biurokracją brukselską. Wystarczy podać, że realizacja Planu miała uwzględnić aż 124 dokumenty i dyrektywy Unii. I gdzie tu jest suwerenność kraju i wolność gospodarcza? Liberałowie od szeregu lat są przy władzy w większości krajów zachodnioeuropejskich i stanowią bardzo silną ideologiczno-polityczną i gospodarczą siłę nacisku. W większości mediów propagują tę ideologię oraz mają swoich aktywnych zwolenników we wszystkich znaczących partiach politycznych. Dlatego bez względu na to, jakie ugrupowania dochodzą do władzy, neoliberalna polityka gospodarcza nie ulega istotnej zmianie. Podobnie było i w Polsce od kilkunastu lat, ale trudno się zgodzić, aby tak miało być nadal. Katastrofalne skutki neoliberalnej ransformacji Liberalne obietnice pomyślnego rozwoju gospodarczego, niestety, nie spełniły się, chociaż wielu ludziom po okresie "terapii szokowej" i dotkliwym spadku realnych wynagrodzeń sytuacja materialna nieco się poprawiła, a nawet niektórzy się dorobili. Niemniej, po piętnastu latach transformacji gospodarczej tylko połowa Polaków w wieku produkcyjnym ma pracę w kraju. Dotyczy to również ludzi młodych, lepiej wykształconych i bardziej dynamicznych; także ludzi po studiach. Zatrudnienie w przemyśle polskim zmniejszyło się z 5,2 mln osób w 1980 r. do 2,4 mln osób w czerwcu 2005 roku. W szczytowym okresie traciło pracę w przemyśle po pół miliona osób rocznie. Nowi zagraniczni właściciele zmniejszali i likwidowali produkcję, szczególnie najbardziej zaawansowaną technologicznie i naukowo, chociaż zapowiadano, że będzie się ona rozwijała najszybciej. W ten sposób niszczyli polską konkurencję produkcyjną, a pośrednio także nasze ośrodki naukowo-badawcze i narodowy potencjał rozwojowy. Z braku pracy i mieszkań już około 2 mln młodych ludzi, najlepiej wykształconych i dynamicznych, wyjechało w ostatnich latach szukać pracy za granicą, a większość młodzieży uczącej się chciałaby pójść ich śladem. Właściciele zagraniczni przejęli do końca 2003 r. 46 proc. kapitału w polskim przemyśle przetwórczym, 23 proc. w budownictwie oraz transporcie, łączności i gospodarce materiałowej, 61 proc. w handlu i naprawach oraz 76 proc. w bankach4. Ten proces zawłaszczania majątku narodowego i tzw. prywatyzacji trwa. Liczba oddawanych nowych mieszkań rocznie spadła o ponad połowę, a liczba rodzących się w Polsce dzieci zmniejszyła się od roku 1990 o 1/3. Nowi właściciele nie przyszli z zachodnimi płacami, ale z kapitalistycznym, a niekiedy i kolonialnym wyzyskiem pracowników (powszechne ograniczanie i łamanie prawa pracy). Zerwali też polskie powiązania kooperacyjne i nieomal w całości oparli się na dostawach z importu. Ten import kooperacyjny stanowi już około 60 proc. całości importu i osiąga wartość około 200 mld zł rocznie. Obejmuje on m.in. dziesiątki najprostszych towarów, dawniej produkowanych w dostatecznej ilości w kraju. W wyniku tego ujemne roczne saldo handlu zagranicznego wzrosło w 2004 r. do 14,4 mld dolarów, choć w 1990 r. nasz bilans handlowy był jeszcze dodatni (wynosił +4,5 mld dolarów). Zadłużenie zagraniczne Polski w 1989 r. wynosiło 35,4 mld dolarów i miało wówczas pokrycie w nowoczesnych zakładach produkcyjnych i urządzeniach. W następnych latach gospodarki neoliberalnej zadłużenie to jednak szybko wzrastało i wyniosło w marcu 2005 r. 112 mld dolarów, pomimo wyprzedania już za granicę znacznej części majątku narodowego (jak podano wyżej). Państwowy dług publiczny wzrósł z 280 mld zł w 2000 r. do 520 mld zł na koniec 2005 roku. (Dla porównania warto podać, że w 2004 r. majątek Skarbu Państwa, łącznie z gruntami, szacowano już tylko na mniej więcej 110 mld zł). Do tego dochodzi narastające zadłużenie samorządów terytorialnych oraz przedsiębiorstw - 120 mld zł. Ponadto od kilku lat rośnie gwałtownie zadłużenie gospodarstw domowych, głównie związane z rozwojem prywatnego budownictwa mieszkaniowego, od 6 mld zł w 2000 r. do 55 mld zł w połowie 2006 roku. Tak więc żyjemy w kraju częściowo na kredyt oraz z dalszej wyprzedaży majątku narodowego. Koszty obsługi państwowego długu publicznego wzrosły z 3 proc. wydatków budżetowych państwa w 1991 r. do 12,7 proc. w 2003 roku. W 2006 r. na obsługę tego długu przewidziano kwotę 27,6 mld zł, to jest ponad 700 zł na obywatela i około 3000 zł na średnią polską rodzinę rocznie. Jest to parokrotnie więcej, niż wynoszą wydatki budżetowe na ochronę zdrowia oraz na prace badawczo-rozwojowe. Trzeba podkreślić, że koszty te praktycznie nie zmniejszają naszego zadłużenia, a w warunkach dynamicznej pętli zadłużeniowej są rosnącym z roku na rok haraczem płaconym przez społeczeństwo obcym kapitalistom. Środki przeznaczane na badania i rozwój zostały w ostatnich latach planowo zmniejszane do ledwie 0,5 proc. naszego PKB, podczas gdy w krajach Unii stanowią one 2,5 do 3,5 proc., w Japonii 8 proc., a w Korei Płd. 10 proc. PKB. Wszystko to razem oznacza, że Polska nabiera coraz wyraęniej charakteru zależnego kraju neokolonialnego, a nie zachodniej, nowoczesnej cywilizacji naukowej. W wyniku tak dużego regresu gospodarczego i bardzo wielkiego bezrobocia pogarsza się sytuacja materialna znacznej części społeczeństwa. Bezrobocie ma charakter wieloletni; 2/3 bezrobotnych nie otrzymuje zasiłków i utrwala się ich marginalizacja społeczna. Odsetek osób żyjących poniżej ustawowego minimum socjalnego wzrósł w ciągu 12 lat z 20 do 58 proc. (około 22 mln osób). Szacuje się, że w wyniku biedy około 2 mln dzieci chodzi głodnych. Sfera biedy poszerza się, a jednocześnie dochody najbogatszych przekroczyły ponadstukrotnie najniższe uposażenia pracujących. Rośnie rozwarstwienie społeczne i krzyczy niesprawiedliwość. Postępującej destrukcji gospodarczej towarzyszy narastanie patologii i dewiacji społecznej. I tak w latach 1989-2005 liczba stwierdzanych przestępstw wzrosła z 550 tys. do 1400 tys. rocznie. Niepokojąco wzrasta m.in. demoralizacja nieletnich. Około 55 tys. z nich popełnia 75 tys. czynów karalnych rocznie. W 2005 r. działało w kraju około 300 zorganizowanych grup przestępczych, część o charakterze międzynarodowym5. Wielorakie i dramatyczne skutki neoliberalnych rządów w Polsce w latach 1990-2000 najbardziej wszechstronnie i syntetycznie przedstawił R. Jaworek6, a następnie M. Głogowski7. Niestety, te złe rządy były kontynuowane. prof. Włodzimierz Bojarski 1) Michalkiewicz S., Dobry "zły" liberalizm; Wyd. von borowiecky, Warszawa 2005. 2) Czyżewski A.B., Orłowski W.M., Polska - Wspólnoty Europejskie; perspektywa 2000; Warszawa 1993. 3) Bojarski W., Ile Polskę kosztuje integracja z Unią Europejską?; Wyd. Ad Astra, Warszawa 2003. 4) GUS, Rocznik statystyczny 2004, s. 577-578. 5) Hołyst B., Zagrożenie przestępczością i terroryzmem w Polsce; Referat w PAN, Warszawa 2005. 6) Jaworek R., Wybitne osiągnięcia liberałów w dziele niszczenia kraju; Wyd. von borowiecky, Warszawa 2001. 7) Głogowski M. i inni, O lepszą Polskę. Raport o stanie państwa i sposobach jego naprawy; Konwersatorium i Polskie Lobby Przemysłowe, Warszawa 2005.
Autor: ea