Gdzie jest teraz minister zdrowia?
Treść
W pamiętniku uczennicy z Lublina kolejne dramatyczne wpisy. Silny dowód na to, że aborcja nie rozwiązała problemów dziewczyny, co jej obiecywano. Wczoraj sięgnęła po cytaty: "Gdy ciało i serce krwawią, dusza szuka ukojenia. Promienny uśmiech księżyca rozświetlił Ci drogę do spokoju. Zatem witam Cię. Treść uwypukli Twe blizny wspomnień. Ale uważaj...". "Jestem zmęczona... życiem (...) W mych snach widzę anioła-czarnego... to znak". Słowa, jakie pisze w ostatnich dniach, to oczywiste wołanie o pomoc. Wie, że ludzie chcą jej zaoferować pomoc, i jest za to wdzięczna, ale chyba nie wierzy, że ktoś byłby w stanie coś dla niej zrobić. Podkreśla, że własna rodzina jej nie rozumie, że najbliżsi mają do niej pretensje, w tym takie, które odbiera jako krzywdzące, i że to oni stawiają się w roli ofiary, wskazując ją jako przyczynę wielu nieszczęść, jakie spadły na rodzinę. A jednocześnie mówi, że nie dba już o to, co oni myślą. Ma poczucie, że jest nierozumiana, niesprawiedliwie oceniana, pozostawiona ze swoimi problemami kompletnie sama. Uważa, że kiedy prawda wyjdzie na jaw, bliskie osoby mogą boleśnie pożałować zarówno tego, co mówiły, jak i tego, co się stało w wyniku tych rozmów. I nie chce dziś sztucznego współczucia ani pustych zapewnień, że już jest wszystko dobrze, skoro jej jest z tym źle. Wieczorami płacze - płacz ten jest wyrazem żalu i rozpaczy. Zastanawia się, co zrobić, aby tak nie bolało. Ma nadzieję, że kiedyś to nastąpi. Wreszcie prosi, żeby nikt nie oceniał jej własną miarą. Czy te słowa, świadczące o psychicznym rozbiciu 14-latki, docierają do minister zdrowia? Czy zadbała o to, aby teraz dziewczynie zapewnić pomoc? Sprawdziła, jak się czuje? Czy te słowa docierają do dziennikarzy "Gazety Wyborczej"? Czy docierają do jej rodziców? Jolanta Tomczak "Nasz Dziennik" 2008-06-26
Autor: wa