Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Europa nie wymusi aborcji

Treść

Jeden z najwyższych przedstawicieli Rady Europy stwierdził, że sprawa aborcji powinna pozostać w gestii poszczególnych państw, nie zaś stanowić odgórną decyzję organizacji ponadnarodowych. Do dyskusji nad moratorium na wykonywanie aborcji doszło z inicjatywy senatora Ryszarda Bendera (PiS). W Radzie Europy istnieje tradycja wcześniejszego przesyłania pytań pisemnych do przewodniczącego, na które ten następnie odpowiada w czasie obrad. Pytanie o treści: "Panie przewodniczący Komitetu Rady Ministrów, co sekundę jedno dziecko jest zabijane na skutek tzw. procesu aborcji. Stolica Apostolska wezwała do wprowadzenia moratorium na zabijanie nienarodzonych dzieci. Takie moratorium na wykonywanie kary śmierci na skazanych kryminalistach zostało kilkanaście lat temu szeroko zaakceptowane w świecie. O ile ważniejsze byłoby moratorium na zabijanie niewinnych dzieci. Czy poprze pan moratorium na aborcję w celu obrony życia niewinnych ludzi" - skierował do ministra Carla Bildta senator Bender. Przewodniczący jednak złamał tę wieloletnią tradycję i już przed obradami opublikował w biuletynie Rady Europy lakoniczną odpowiedź na skierowane do niego pytania, w tym także polskiego przedstawiciela. Od odpowiedzi na część pytań w ogóle się uchylił. Wobec takiego zachowania ministra Bildta i łamania przyjętych zwyczajów publiczny protest oprócz senatora Bendera wygłosił także przedstawiciel lewicy poseł Tadeusz Iwiński. W wyniku protestów przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Luis Maria de Puig dopuścił do polemiki pomiędzy Bildtem a Benderem. Polaki senator powtórzył swoje zapytanie, które przesłał wcześniej w liście. Podkreślił przy tym swoje niezadowolenie ze sposobu, w jaki przewodniczący komitetu odpowiedział mu wcześniej. - Pragnę uświadomić pana, że przynajmniej tymczasowe moratorium wstrzymujące aborcje byłoby, w szczególności w Europie, krokiem naprzód. Proszę więc pana ministra o ustosunkowanie się do mojego pytania - apelował w czasie debaty Bender. Szwedzki minister stwierdził, że nieusatysfakcjonowanie to wynika z tego, iż polski senator ma odmienne od niego poglądy. Dodał, iż jest to oczywiste w życiu politycznym. - Aborcja jest sprawą kontrowersyjną, obejmuje odmienne wartości i interesy - uważa Bildt. Jednak to, co najważniejsze - jak podkreśla w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Ryszard Bender - to słowa, które przewodniczący powiedział na zakończenie swego wystąpienia. - Aborcja jest przedmiotem jurysdykcji poszczególnych krajów. Debata na ten temat może przebiegać inaczej w poszczególnych krajach - zakończył przewodniczący Carl Bildt. Zdaniem senatora Bendera, wynika z tego prosta konkluzja, iż to poszczególne kraje, a nie żadne organizacje międzynarodowe będą decydować o tym, czy na ich terenie będzie można zabijać nienarodzone dzieci. Uważa on, iż słowa szefa najwyższego organu wykonawczego w Radzie Europy mają wyjątkowo dużą wagę. - Jest to dodatkowa amunicja w rękach obrońców życia. Może nie zniszczymy przy jej pomocy murów cywilizacji śmierci, ale wydatnie może nam ona w tym pomóc - dodaje Bender. Zauważa, że wszakże rezolucje Rady Europy nie mają żadnej mocy wiążącej, ale tak samo jak powołuje się na nie Europejski Trybunał Praw Człowieka, tak samo i obecnie będzie się można powoływać na wypowiedzi szefa Komitetu Rady Ministrów przy Radzie Europy. Łukasz Sianożęcki "Nasz Dziennik" 2008-06-25

Autor: wa