Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Drugie życie afery

Treść

Do Sejmu trafił wczoraj projekt uchwały Prawa i Sprawiedliwości o powołanie sejmowej komisji śledczej dotyczącej afery podsłuchowej

Sejm ma cztery miesiące na rozpatrzenie projektu. Mimo zapewnień premiera Donalda Tuska o ogłoszeniu do końca sierpnia raportu dotyczącego sprawy podsłuchów informacji w tej sprawie z rządu nie przekazano. We wtorek prokuratura umorzyła natomiast śledztwo dotyczące przekroczenia uprawnień przez premiera, szefa MSW i prezesa NBP w sprawie naruszenia niezależności banku centralnego w związku z nielegalnie podsłuchaną rozmową jego prezesa z ministrem spraw wewnętrznych. Komisja śledcza, według pomysłu Prawa i Sprawiedliwości, miałaby zbadać działania „służb specjalnych, policji oraz członków Rady Ministrów i osób im podległych i odpowiedzialnych za nadzór i koordynację pracy tych instytucji, organów w związku z ujawnionym przez tygodnik ’Wprost’ w wydaniu z 16 czerwca 2014 r. procederem nagrywania urzędników, polityków oraz przedsiębiorców od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. w restauracjach położonych na terenie Warszawy”.

Próba zapomnienia

– Uważamy, że sprawa wymaga wyjaśnienia, tym bardziej że odczytujemy działania koalicji rządzącej w ten sposób, że jest próba zapomnienia o taśmach prawdy, doprowadzenia do tego, żeby ta ważna z punktu widzenia funkcjonowania państwa polskiego sprawa zniknęła z debaty publicznej – wyjaśniał przewodniczący klubu PiS Mariusz Błaszczak. Jak przypomniał, premier Tusk deklarował ujawnienie opinii publicznej zawartości taśm z nagranymi rozmowami funkcjonariuszy publicznych, które znajdują się obecnie w posiadaniu Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz prokuratury. – Teraz, po umorzeniu śledztwa, taśmy powinny trafić do Sejmu i do opinii publicznej, tak żeby każdy mógł wyrobić sobie zdanie na temat funkcjonowania instytucji publicznych rządzonych przez koalicję PO – PSL – dodał Błaszczak. Rzecznik odchodzącego rządu Małgorzata Kidawa-Błońska mówiła we wtorek, że przedstawienie raportu dotyczącego afery będzie już sprawą dla nowego rządu. Grzegorz Schetyna (PO) zapewniał wczoraj, że do sprawy podsłuchów na pewno „trzeba będzie wrócić”, ale dopiero po uporządkowaniu spraw związanych z powołaniem rządu.

Zdaniem wiceprezesa PiS, byłego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusza Kamińskiego, to, co dzieje się wokół afery podsłuchowej, potwierdza, że sprawą powinni zająć się sejmowi śledczy. – Komisje śledcze powołuje się w momencie, gdy inne instytucje państwa zawiodły, nie są w stanie uporać się z problemem, trafiają na blokady polityczne. Istnieje głębokie domniemanie, że z taką sytuacją w tym momencie mamy do czynienia – stwierdził Kamiński.

Tusk poza pokojem przesłuchań

Były szef CBA ocenił, że umorzenie przez prokuraturę jednego z najważniejszych wątków afery podsłuchowej wskazuje, że prokuratura „nie chciała wyjaśnić sprawy”. Zwracał uwagę, iż nie przesłuchano np. premiera Donalda Tuska, a więc prokuratorzy nie zapytali szefa rządu, czy wysyłał ministra spraw wewnętrznych na rozmowę z prezesem NBP Markiem Belką. – Każdy człowiek myślący zdaje sobie sprawę, że minister Sienkiewicz nie mógł prowadzić tak szczegółowych rozmów, gdzie został zarysowany plan polityczny – bez umocowania ze strony premiera. A jeśli umocowania nie było, prokuratura powinna o to zapytać Donalda Tuska. To by znaczyło, że minister Sienkiewicz znacznie przekroczył swoje kompetencje jako minister spraw wewnętrznych, gdyż zagadnienia, jakie omawiał, nie dotyczyły MSW – zwrócił uwagę Kamiński.

Podczas nielegalnie podsłuchanej rozmowy minister Sienkiewicz – kreśląc hipotetyczny scenariusz – dopytywał prezesa Belkę, czy ten, jako prezes banku centralnego, byłby w stanie pomóc rządowi, prowadząc odpowiednią politykę pieniężną przed wyborami, gdyby państwowa kasa świeciła pustkami, a duże szanse na przejęcie władzy miało PiS. W odpowiedzi na de facto propozycje wspólnych działań przeciwko politycznej opozycji Platformy szef NBP sformułował swoje oczekiwania, m.in. uwzględnienie postulowanych przez niego zmian w ustawie o NBP, jak również zdymisjonowanie ministra finansów Jacka Rostowskiego i umieszczenie w resorcie finansów tzw. ministra technicznego, niezwiązanego z polityką. Oczekiwania prezesa Belki zostały zrealizowane. Uzasadniając decyzję o umorzeniu śledztwa dotyczącego m.in. nadużycia władzy, Prokuratura Okręgowa w Warszawie stwierdziła jednak m.in., że „postępowanie dowodowe nie wykazało, aby treść tych rozmów miała rzeczywiste przełożenie na sprawy publiczne w przyszłości”.

Kamiński jest jednym z kandydatów PiS do składu komisji, drugim jest Antoni Macierewicz. Drugi z wiceprezesów PiS zwracał uwagę, że sejmowa komisja śledcza, oprócz zbadania wątków rozmowy Sienkiewicza z Belką, „jak zniszczyć poprzez przestępczą działalność łamiącą zasady niezależności banku polskiego reprezentację PiS”, powinna zająć się także innymi kwestiami wynikłymi z podsłuchanych rozmów, m.in. wyjaśnieniem sprawy rozmowy ministra transportu Sławomira Nowaka z byłym wiceministrem finansów i szefem wywiadu skarbowego Andrzejem Parafianowiczem, dotyczącej m.in. rozliczeń podatkowych Nowaka i jego żony, sprawą wiedzy Donalda Tuska o przestępczej działalności Amber Gold – o działalności tej piramidy finansowej jeszcze przed jej upadkiem premiera informował prezes NBP, czy też kwestią ujawnienia przez ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego szczegółów tajnej operacji polskich służb specjalnych w Afganistanie. Według Macierewicza, Sikorski, referując byłemu ministrowi finansów Jackowi Rostowskiemu szczegóły operacji, mógł złamać tajemnicę państwową. Wyjaśnienia wymaga także ewentualny udział obcych służb specjalnych w sprawie. Macierewicz przypomniał, że premier Tusk sugerował w Sejmie, że scenariusz tej sprawy „mógł być pisany cyrylicą”. – Jeżeli mamy do czynienia z działaniem obcych służb, to te obce służby zapewne umiejscowiły się w służbach podległych panu Donaldowi Tuskowi – stwierdził Macierewicz. Przypomniał, że główny podejrzany w sprawie podsłuchów, biznesmen Marek Falenta ujawnił, że już ponad rok temu zgłaszał polskim służbom – a na kontakt Falenty ze służbami wskazują billingi telefoniczne – że kilkudziesięciu najważniejszych polityków PO jest systematycznie podsłuchiwanych, kontrolowanych i zbiera się na ich temat materiały. W sprawie podsłuchów zarzuty postawiono dwóm biznesmenom: Markowi Falencie i Krzysztofowi Rybce oraz dwóm pracownikom restauracji, w których podsłuchiwano klientów: Łukaszowi N. i Konradowi L.

Artur Kowalski
Nasz Dziennik, 18 września 2014

Autor: mj