Przejdź do treści
Przejdź do stopki

"Darmowy numerek" na stacjach Orlenu

Treść

Największy koncern paliwowy w Polsce PKN Orlen premiuje punktami lojalnościowymi zakup... prezerwatyw. Na klientów dokonujących zakupów hurtowych czeka "nagroda" w postaci startera jednej z sieci telefonii komórkowej. Tankujący paliwo na stacjach Orlenu nie powinni raczej zabierać ze sobą dzieci. Prezerwatywy umieszczone są w najbardziej widocznym miejscu - tuż przy kasie, nie sposób ich nie zauważyć. Joanna Pietrak z Biura Prasowego PKN Orlen tłumaczy, że przystąpienie do akcji "Chronimy z przyjemnością" ogranicza się do umieszczenia w toaletach informacyjnych plakatów. Podkreśla, że celem tych działań jest uświadomienie roli prezerwatywy w zabezpieczeniu przed zarażeniem m.in. wirusem HIV - a przecież nie od dzisiaj wiadomo, iż taka informacja jest kłamstwem. Doktor Joanna Taczkowska-Olszewska, prawnik, specjalista od prawa prasowego i etyki reklamy, zwraca uwagę na to, że postępowanie koncernu jest kontrowersyjne. - Należałoby się zastanowić, czy takie działanie, w którym przedmiotem promocji stają się prezerwatywy dołączane przy transakcji zakupu do zasadniczego przedmiotu sprzedaży, nie stanowi czynu, który ingeruje w sferę prywatności nabywców - podkreśla. - Jeśli przy tym podnosi się np. argumenty nieprawdziwe, np. dotyczące zapobiegania AIDS, to - jak sądzę - można dojść do wniosku, że jest to działanie, w którym lekceważy się konsumentów, odwołując się do ich niewiedzy i ugruntowując nieprawdziwe przekonania - tłumaczy. Granice reklamy i promocji są bowiem dość mocno uregulowane w "ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji" z 1993 roku. Wynika z niej m.in. to, iż reklama, wprowadzająca klienta w błąd i zachęcająca go do kupna produktu poprzez propagowanie nieprawdziwych informacji, jest czynem nieuczciwej konkurencji, a więc naruszeniem prawa. Ponadto za czyn nieuczciwej konkurencji uważa się reklamę sprzeczną z prawem, z dobrymi obyczajami lub uchybiającą godności człowieka. Poza propagowaniem fałszywych informacji koncern wyraźnie promuje rozwiązłość seksualną: zakup prezerwatyw określonej marki jest premiowany - na stacjach Orlenu w całej Polsce - punktami "Vitay". Ponadto za każdy zakupiony zestaw prezerwatyw otrzymuje się "niecodzienny prezent": kartę startową sieci Play, Orange lub Heyah. Można także za jedno pudełko dostać drugie opakowanie gratis. Mało przekonująco brzmią w tym kontekście zapewnienia pani rzecznik, że w ofercie znajduje się zawsze kilkanaście artykułów nagradzanych punktami lojanościowymi, a prezerwatywy są tylko jednym z nich. Pietrak sugeruje, iż informacja na stronie producenta jest przesadzona. - Nieprawdą jest, że zakupy prezerwatyw są nagradzane "ogromną ilością punktów Vitay". Jest to liczba punktów zwykle niższa niż ta przyznawana za inne artykuły z dostępnej oferty - wyjaśnia. Podkreśla także, iż informacje na temat dostępności prezerwatyw są "maksymalnie ograniczone", m.in. nie umieszcza się tej oferty w magazynie "Szerokiej Drogi" ani nie stosuje się jakiejkolwiek wizualizacji produktu. Pomija "drobny szczegół": dodatkowe działania "wizualizacyjne" nie są potrzebne, ponieważ wystarczy, iż prezerwatywy są umieszczone w najbardziej eksponowanym miejscu. Muszą na nie patrzeć także te osoby, które zupełnie ich kupnem nie są zainteresowane i chcą jedynie zapłacić za paliwo. Zarząd Orlenu dystansuje się od promowania prezerwatyw: - W przypadku akcji "darmowy numerek", "niecodzienny prezent" oraz "1+1" proponujemy kontakt z producentem prezerwatyw, który jest autorem tego typu promocji, za które PKN ORLEN nie ponosi odpowiedzialności - odpowiada Pietrak. Z punktu widzenia prawa wygląda to zupełnie inaczej: oferent danego produktu ponosi taką samą odpowiedzialność jak producent. - Zgodnie z prawem, za promowanie czy przekazywanie informacji, które wprowadzają w błąd, solidarną odpowiedzialność ponoszą wszyscy: zarówno producenci towarów, jak i agencja reklamowa oraz wszystkie podmioty, które posługują się taką nieprawdziwą informacją i rozpowszechniają ją po to, żeby towar zbyć - komentuje stanowisko Orlenu dr Taczkowska-Olszewska. Akcjonariuszem Orlenu jest Skarb Państwa, a więc działalność Orlenu odbywa się częściowo za publiczne pieniądze. Także ta, która godzi w poczucie przyzwoitości wielu osób korzystających z usług PKN Orlen. - Jest to spółka Skarbu Państwa, wobec czego interes tej grupy klientów, traktowany jako interes społeczny, powinien zostać przez spółkę uwzględniony - podkreśla dr Taczkowska-Olszewska. Osobną kwestią pozostaje pytanie, co się stało ze społeczną wrażliwością? PKN Orlen w swoim oficjalnym stanowisku stwierdza, że "odpowiada na potrzeby swoich klientów". Chyba tylko tych "równiejszych". Społeczny Komitet Zwalczania Pornografii bowiem bezskutecznie od 2002 r. domaga się zmiany "oferty pozapaliwowej" na stacjach koncernu i usunięcia prezerwatyw oraz pism pornograficznych z eksponowanych stanowisk. Pytanie więc, dlaczego takie głosy są konsekwentnie ignorowane, a osoby uważające promocję wulgarnych treści oraz rozwiązłości za sprzeczne z dobrym obyczajem traktowane są jako obywatele drugiej kategorii? Gdyby PKN Orlen rzeczywiście szanował potrzeby swoich klientów, powinien dostrzec także głosy tych niezadowolonych i przynajmniej ograniczyć sprzedaż prezerwatyw poprzez umieszczenie ich w mniej eksponowanym miejscu niż kasa stacji benzynowej. Maria Cholewińska "Nasz Dziennik" 2008-02-28

Autor: wa