Chrześcijanie potrzebują bezpieczeństwa
Treść
Zdjęcie: Omar Sanadiki/ Reuters
Z Markiem Jurkiem, posłem do Parlamentu Europejskiego, liderem Prawicy Rzeczypospolitej, rozmawia Maciej Walaszczyk
Czy naloty na pozycje terrorystów Państwa Islamskiego (IS) w Syrii to pożądana reakcja krajów tzw. Zachodu wobec tego tworu parapaństwowego?
– To reakcja zrozumiała, ale odwracająca kolejność rzeczy. W obecnej sytuacji absolutnym priorytetem na Środkowym Wschodzie musi być odpowiedzialność za przeżycie istniejących tam wspólnot chrześcijańskich. Mówiłem o tym na ostatnim posiedzeniu Parlamentu Europejskiego. W ciągu ostatnich kilkunastu lat liczba chrześcijan w Iraku zmniejszyła się o ponad milion osób. Tak wyglądają skutki mordów, zastraszania i wypędzania. Musimy więc mieć realny plan ich ochrony. Bez lądowego zaangażowania sił ONZ to nie będzie możliwe. Ale najpierw potrzebna jest decyzja.
W jaki sposób – w Pana ocenie – można dzisiaj skutecznie przywrócić w Iraku pokój i bezpieczeństwo na minimalnym poziomie?
– Bronimy władz irackich, ale musimy stawiać im wymagania. Hasłem dnia jest powołanie w Iraku rządu inkluzywnego, a więc takiego, w którym wezmą udział przedstawiciele różnych społeczności. Do tej pory, w reakcji na czasy Saddama, mieliśmy rządy szyickiej większości, która jednak stanowi tylko 60 proc. społeczeństwa. W praktyce jednak „otwarty rząd” oznacza jedynie przywrócenie politycznej równowagi między sunnitami, szyitami i zmierzającymi do separacji Kurdami. A przecież w Iraku żyją również społeczności nieuczestniczące w walce o władzę, ale tym bardziej zasługujące na ochronę. Na przykład Turkmeni. Ale przede wszystkim liczne wspólnoty chrześcijańskie. Mówiąc o inkluzywnym rządzie, powinniśmy oczekiwać włączenia do niego chrześcijan – oczywiście w naturalnych, realnych proporcjach. Tu nie chodzi o stawianie warunków, ale tylko taki rząd będziemy mogli uznać za w pełni inkluzywny. Przede wszystkim od nowego rządu powinniśmy oczekiwać realnych działań w ich obronie i od tego powinniśmy uzależniać skalę naszej pomocy.
Jak powinny się w tej sytuacji zachowywać władze Polski i Wspólnoty Europejskiej?
– Najpierw powinniśmy pytać naszych sprzymierzeńców o realny plan ochrony chrześcijan. O intencji ratowania chrześcijan mówił prezydent Obama, ale słowa to tylko początek. Dobry początek, bo słowa są lepsze niż zatykanie uszu, ale teraz potrzebny jest realny plan i stale powinniśmy się go domagać. Naszą podstawą jest wieloletnie zaangażowanie w Iraku, które daje nam dobry tytuł do formułowania wobec sprzymierzeńców naszego stanowiska. Oczywiście to samo stanowisko powinniśmy prezentować na forum europejskim. Paradoksalnie, naszym sojusznikiem w tej sprawie może być Francja, tradycyjnie zaangażowana w sprawy chrześcijan na Wschodzie, a także Włochy, których premier mówił o tym w czasie włoskiej prezydencji.
Jaki jest dzisiaj los chrześcijan, którzy zamieszkują Irak i Syrię lub uciekli z miejsc zagrożonych terrorem sunnitów?
– Ci, którzy zdążą, uciekają przed ofensywą wojsk kalifatu, ci, którzy nie zdążą, ryzykują życiem. Potrzebują stref azylowych, do których będę mogli się chronić. Przy czym ISIS, które ogłosiło kalifat, nie reprezentuje wszystkich sunnitów, choć wśród nich rekrutuje swoich zwolenników. Pamiętajmy o jednym: kalifat i rewolucyjny islamizm walczy również z muzułmanami, bo uważa, że współczesne państwa i społeczeństwa muzułmańskie żyją w stanie dżahilijji, „ciemnoty” podobnej do stanu plemion arabskich przed wystąpieniem Mahometa. Ich polityka to takfir, czyli wykluczenie innych muzułmanów ze społeczeństwa.
Kto odpowiada za narodziny Państwa Islamskiego? Wydaje się ono pokłosiem obalenia rządów partii BAAS Saddama Husajna, która trzymała w ryzach sunnicki ekstremizm.
– Raczej syryjskiej wojny domowej. Okupują część Syrii, ale dla zachowania substancji władzy Asada są nawet korzystni, bo dają mu szansę na odbudowanie relacji z Zachodem. Oczywiście, są również najbardziej skrajnym przykładem tego, jak „arabska wiosna”, przyjęta z zachwytem przez liberalną opinię, szybko zamieniła się w salafickie lato. Zachód powinien mieć jasną wizję wartości, których broni, oraz partnerów w świecie islamu, z którymi można prowadzić politykę. Najbardziej realnym sprawdzianem, nie jedynym, ale absolutnie niezbędnym, jest los społeczności chrześcijańskich, które tam żyją niekiedy od czasów apostolskich, a zawsze od czasów Ojców Kościoła. To jest najbardziej realny probierz praw człowieka. Tymczasem Unia Europejska prowadzi często politykę wręcz przeciwną: w ostatnim roku sytuacja chrześcijan w Egipcie się poprawiła, a tymczasem Unia rekomenduje wobec Egiptu sankcje, w Tunezji się pogorszyła, ale Unia zachwyca się tunezyjską, islamistyczną demokracją.
IS wywołało walki w irackiej prowincji Al-Anbar, Niniwa i Salah ad-Di na początku tego roku. Doszło w tym czasie do czystek etnicznych, masakry chrześcijan. Czy może mieć to związek z tym, co dzieje się na Ukrainie? Chodzi o odwrócenie zainteresowania krajów takich jak USA, Wielka Brytania czy Francja od problemu Bliskiego Wschodu?
– Niewątpliwie ofensywa IS tworzy koniunkturę dla Rosji, tak jak atak kalifatu na Irak otworzył koniunkturę dla Asada. Związek Sowiecki zbudował swoją pozycję międzynarodową na „walce z faszyzmem”, Rosja postkomunistyczna chętnie odbuduje swoją międzynarodową pozycję na „walce z islamizmem”. Dlatego pewnie będzie się narzucać jako chętny sojusznik. My musimy uświadamiać Zachodowi, że chodzi o państwo, które prowadzi wojnę zaborczą z graniczącym z nami krajem i nie można legitymować jego polityki. W tym też jest wielka podwójna nauka. Nie można odkładać załatwienia problemów, bo problemy się mnożą. Wojny na wschodniej Ukrainie mogło w ogóle nie być, gdyby Zachód, co wielokrotnie powtarzała Prawica Rzeczypospolitej, zdobył się na poważne, adekwatne reakcje po aneksji Krymu. Dziś też coraz wyraźniej widać, jak bezpieczeństwo międzynarodowe jest niepodzielne, jak jego osłabienie w jednym regionie zmniejsza bezpieczeństwo wszędzie, zwiększa swobodę działania państw agresywnych. Zawsze musimy pamiętać, że niepodległość Polski wymaga naszej pracy dla bezpiecznego świata dla niepodległej Polski.
Dziękuję za rozmowę.
Maciej WalaszczykNasz Dziennik, 24 września 2014
Autor: mj