Bitwa Warszawska 15 sierpnia 1920 r.
Treść
Święto Wojska Polskiego ma upamiętniać największe zwycięstwo oręża polskiego w XX wieku i jedno z największych w całej naszej historii.
15 sierpnia 1920 roku Wojsko Polskie ruszyło do uderzenia na Armię Czerwoną, już wtedy najpotężniejszą, najliczniejszą i najbardziej nieludzką armię świata. Jej dywizje pewne były już pokonania Polaków, zdobycia Warszawy oraz dalszego marszu na Berlin, Paryż i inne stolice Europy, według strategicznych planów podboju i dyrektyw rządu Rosji Sowieckiej.
Bitwa Warszawska 1920 roku, zwana też Cudem nad Wisłą, ocaliła nie tylko niedawno odzyskaną polską niepodległość. Była to jedna z trzech najważniejszych bitew XX wieku w dziejach świata, a zarazem jedna z decydującej w całej historii ludzkości. Wojsko Polskie na czele ze zwycięskim wodzem marszałkiem Józefem Piłsudskim zatrzymało i zwyciężyło milionową nawałę Armii Czerwonej i uratowało nie tylko Polskę, ale całą Europę przed niewolą oraz wprowadzeniem zbrodniczego sowieckiego totalitaryzmu i systemu komunistycznego na bagnetach żołnierzy z czerwoną gwiazdą. Było to nawiązanie do najwspanialszych tradycji Rzeczypospolitej, kiedy to w krajach Zachodu powszechnie nazywano Polskę "przedmurzem chrześcijaństwa" albo "przedmurzem Europy", co było wówczas równoznaczne.
Papież Jan Paweł II wielokrotnie nawiązywał do bezprecedensowego znaczenia Bitwy Warszawskiej. Modląc się na grobach poległych w obronie Ojczyzny żołnierzy Wojska Polskiego na cmentarzu w Radzyminie, powiedział:
"Cud nad Wisłą i zwycięstwo nad Armią Czerwoną to ważna data w naszej narodowej historii. Było to wielkie zwycięstwo wojsk polskich, tak wielkie, że nie dało się tego wytłumaczyć w sposób czysto naturalny i dlatego nazwane zostało Cudem nad Wisłą. Była to wielka bitwa historyczna o naszą i waszą wolność, naszą i Europy. Myślimy o żołnierzach, o oficerach, myślimy o wielkim wodzu marszałku Józefie Piłsudskim, o wszystkich, którym zawdzięczamy to zwycięstwo. Poległych polecamy miłosierdziu Bożemu".
"Przez trupa Polski do serca Europy"
Agresja Rosji Sowieckiej na Polskę i Europę rozpoczęła się od rozkazu - dyrektywy Lenina dla Armii Czerwonej z 29 listopada 1918 roku. Premier Rosji i bolszewicki dyktator nakazywał Armii Czerwonej, aby przeniosła idee rewolucji komunistycznej na zachód, tak aby "zatopić bagnet Armii Czerwonej w Europie".
W rok później Lenin równie otwarcie głosił, że "we wszystkich krajach świata rewolucja dojrzewa już nie z dnia na dzień, ale z godziny na godzinę". Rozwinięciem tych imperialnych idei było już bardzo konkretne i główne hasło prących na Warszawę dywizji sowieckich: "Naprzód na zachód - przez trupa Polski do serca Europy!".
Wódz sił sowieckich pod Warszawą, późniejszy marszałek Michaił Tuchaczewski, zachęcał dowódców kozackiej kawalerii do walki z Polakami: "Nim minie lato, a przemkniecie ze stukotem kopyt ulicami Paryża".
Wtedy, latem 1920 roku, wydawało się to bardzo realne - nie tylko komunistom. Na przeszkodzie tym zamierzeniom stanęły geniusz strategiczny Marszałka Piłsudskiego oraz determinacja i bohaterstwo żołnierzy Wojska Polskiego, rozpaczliwie broniących odzyskanej półtora roku wcześniej niepodległości.
Przeciwko Polakom, samotnie walczącym o wolność, byli nie tylko żądni zwycięstwa bolszewicy, ale też otumanieni sowiecką propagandą politycy Europy Zachodniej, gdzie na ogromnych wiecach wznoszono hasła: "Ręce precz od Rosji". Było to wymierzone nie tylko w Polskę. Było to również samobójcze dla samej Europy. Podobnie jak pół wieku później podobnej treści hasło, że "lepiej być czerwonym niż martwym", głoszone w tej samej Europie Zachodniej przez "pożytecznych idiotów", tradycyjnie wykorzystywanych przez Moskwę do dziś.
Zbrodnie czerwonego terroru
W wojnie polsko-rosyjskiej Bitwa Warszawska stanowiła przełomowy moment, zaś kulminacyjnym punktem samej bitwy były dramatyczne walki z najeźdźcą w rejonie Radzymina. Dniem, w którym rozstrzygnęły się nie tylko losy Warszawy i Polski, ale wręcz przyszłe dzieje Europy i świata, stał się 15 sierpnia 1920 roku.
Bitwa toczyła się na ogromnej przestrzeni wzdłuż linii Wisły, którą osiągnęły czołowe dywizje sowieckie - od Grudziądza i Torunia na północy, przez Włocławek, Płock, Warszawę w centrum, aż do Dęblina i Puław na południu. Dalej front sięgał Zamościa, Tomaszowa i Lwowa. Sowieccy dowódcy, m.in. Stalin, Tuchaczewski, Budionny, Woroszyłow, Jakir, stosowali masowy terror wobec Polaków na terenie zajętych latem 1920 r. wschodnich województw Rzeczypospolitej. Żołnierze sowieccy dopuszczali się masowych morderstw, gwałtów, grabieży wobec bezbronnej ludności, kobiet, dzieci, księży. Palone były domy, kościoły, synagogi. Przemarsz sowieckiej I Armii Konnej marszałka Budionnego przez wschodnią Małopolskę po Lwów i Zamość był największym pogromem Żydów w historii Polski. Wtedy też, w 1920 roku, Sowieci po raz pierwszy rozstrzeliwali bezbronnych jeńców - oficerów Wojska Polskiego.
W Białymstoku Sowieci proklamowali marionetkowy "polski" rząd Republiki Polskiej na czele z krwawym Feliksem Dzierżyńskim - oprawcą milionów ludzi, założycielem zbrodniczej Czeka - NKWD - KGB. Stało się to 30 lipca 1920 roku, kiedy Armia Czerwona opanowała już większość terytorium Polski. To o Dzierżyńskim, Marchlewskim i innych Polakach komunistach służących gorliwie Moskwie pisał wtedy Stefan Żeromski:
"Kto na ziemię ojczystą, choćby grzeszną i złą, wroga odwiecznego naprowadził, zdeptał ją, stratował, splądrował, spalił, złupił rękoma cudzoziemskiego żołdactwa, ten się wyzuł z Ojczyzny. Na ziemi polskiej nie ma dla tych ludzi już ani tyle miejsca, ile zajmą stopy człowieka, ani tyle, ile zajmie mogiła".
To, co się działo w Polsce, mogło już wkrótce stać się losem podbitych narodów Europy, dokąd przetoczyć się miał sowiecki walec po przełamaniu polskich rubieży obronnych na Wiśle.
Wiktor Suworow, wybitny znawca Armii Czerwonej, skazany na karę śmierci w Moskwie, pisał:
"Misją ZSRR było podpalenie całego świata, wywołanie światowej rewolucji, zniszczenie zachodniej demokracji tak, aby wszyscy byli 'równi' w nędzy.
Związek Sowiecki nie mógł wygrać wyścigu z bogatym i zamożnym Zachodem - wyścigu ekonomicznego, cywilizacyjnego, technologicznego. Nie mogąc zaś tego wyścigu wygrać, Związek Sowiecki mógł tylko Zachód podpalić i ograbić, rozpoczynając zaplanowaną uprzednio wojnę. Na szczęście zamiarów tych nie udało się zrealizować".
Zwycięstwo
Od początku sierpnia 1920 r. z wieży zegarowej Zamku Królewskiego w Warszawie, położonego tuż nad Wisłą, z wieży katedry, z wież kościołów położonych na Starym Mieście widać było w krytycznych dniach dla Polski nadciągające od wschodu oddziały Armii Czerwonej i dymy toczącej się pod Radzyminem krwawej bitwy z bolszewickim najeźdźcą.
2 sierpnia Piłsudski wrócił z Chełma do Warszawy. Sytuacja była groźna, zwłaszcza wobec paniki w sferach parlamentarnych i rządowych (stolicę opuścił m.in. premier Wincenty Witos) oraz wyjazdu znacznej ich części do Poznania. Rosjanie angażowali się we frontalny szturm Warszawy, wzorem bitwy grochowskiej 1831 roku, a chociaż ich silny korpus konny wdzierał się na północny zachód, już niemal pod Toruń, to jednak główne siły parły przez Wyszków na Warszawę.
6 sierpnia Piłsudski zdecydował o koncentracji ponad sześciu dywizji polskich w rejonie Puław, nad Wieprzem. W nocy z 12 na 13 sierpnia 1920 roku przybył w rejon dowodzenia decydującym odcinkiem frontu, do Puław. Chciał czekać jeszcze parę dni, do zaangażowania się Armii Czerwonej w bezpośredni szturm Pragi - aby wówczas zniszczyć w bitwie wszystkie siły sowieckie - ale przynaglające wezwania z Warszawy i z rejonu Wkry, gdzie walczyła armia dowodzona przez generała Władysława Sikorskiego, spowodowały ruszenie na północ grupy ofensywnej wojsk polskich w nocy z 15 na 16 sierpnia.
17 sierpnia dywizje polskie wymiotły bolszewików z przedpola Warszawy. W ciągu kilku następnych dni wojska rosyjskie zostały zepchnięte na północ, a w końcu przyparte do granicy niemieckiej w rejonie Prus Wschodnich. Dwie armie bolszewickie zostały całkowicie rozbite, dwie dalsze - poważnie zniszczone. Rosyjskie straty w poległych wynosiły około 30 tysięcy, w jeńcach 66 tysięcy, w sprzęcie kilkaset dział i znaczne ilości broni maszynowej. W ciągu 10 dni Wojsko Polskie stanęło na linii Niemna i Bugu. Rozpoczęła się może cięższa od warszawskiej, chociaż nie tak już decydująca bitwa nad Niemnem. Armia Czerwona zepchnięta została na linię zajmowaną przez Wojska Polskie mniej więcej wiosną 1920 roku. 18 października 1920 roku działania wojenne ustały.
Zwycięstwo pod Warszawą Polska zawdzięczała przede wszystkim sile charakteru oraz inteligencji i intuicji strategicznej Józefa Piłsudskiego. Trzeba było doprawdy wielkiej siły ducha, aby wierzyć w zwycięstwo w chwili, gdy Wojsko Polskie pod naporem sowieckim cofało się (nawet panicznie) w kierunku Warszawy. Gdyby nie zwycięstwo w bitwie pod Warszawą w sierpniu 1920 roku, zapewne już w roku 1922 Europa byłaby całkowicie "zjednoczona od Atlantyku po Ural". Zjednoczona pod totalitarnym panowaniem Moskwy.
Piłsudski i jego Polacy
Decydujące znaczenie Bitwy Warszawskiej dla losów Europy, a nawet całego świata zrozumieli najlepiej ci, którzy rozpętali wojnę i znali jej strategiczne cele: przegrani przywódcy Rosji Sowieckiej. 20 września 1920 r. w Moskwie, przemawiając na zamkniętym posiedzeniu rządu rosyjskiego, premier Włodzimierz Lenin tłumaczył, dlaczego przegrana Armii Czerwonej pod Warszawą była katastrofalną klęską:
"Polska wojna była najważniejszym punktem zwrotnym nie tylko w polityce Rosji Sowieckiej, ale także w polityce światowej". Dalej twierdził, że "Niemcy ogarnęło wrzenie rewolucyjne, a angielski proletariat wzniósł się na zupełnie nowy poziom rewolucyjny. Wszystko tam było gotowe do wzięcia. Lecz Piłsudski i jego Polacy spowodowali gigantyczną, niesłychaną klęskę sprawy światowej rewolucji".
W zakończeniu przemówienia Lenin zapewnił, że Moskwa "będzie nadal przechodzić od strategii defensywnej do ofensywnej, bez ustanku, aż wykończymy ich [Polaków] na dobre!". To wystąpienie Lenina i narada rządu rosyjskiego na Kremlu 20 września 1920 r. stanowiły dla jego następców przesłanie polityczne, a dla Polski oznaczały utratę niepodległości od 1939 do 1989 roku. Na pół wieku!
Przez cały ten okres komunistyczna propaganda, cenzura, a nawet KGB i SB albo głosiły kłamstwa, albo zakazywały pisania i głoszenia prawdy. Znamiennie przypomniał to Ojciec Święty Jan Paweł II:
"O wielkim Cudzie nad Wisłą przez całe lata trwała zmowa milczenia. Dlatego Opatrzność Boża niejako nakłada dzisiaj obowiązek podtrzymywania pamięci tego wielkiego wydarzenia w dziejach naszego narodu i całej Europy, jakie miało miejsce po wschodniej stronie Warszawy".
Zwycięstwo nad Armią Czerwoną było w 1920 roku szczególnym doświadczeniem dla Karola Wojtyły, który należał do pierwszego pokolenia Polaków urodzonych w wolnej Ojczyźnie po 150 latach jej utraty. Rok 1920 był dla niego przesłaniem, na podstawie którego potem będzie zawracał historię na przełomie XX i XXI wieku i "zmieniał oblicze ziemi". Te właśnie słowa nieprzypadkiem Jan Paweł II wypowiedział na placu Marszałka Piłsudskiego przed Grobem Nieznanego Żołnierza.
Józef Piłsudski był uważany przez Karola Wojtyłę za najwybitniejszego Polaka XX wieku i w ogóle za jednego z największych w całej naszej historii. Jan Paweł II w swej książce "Pamięć i tożsamość" napisał: "Wiecie, że urodziłem się w roku 1920, w maju, w tym czasie, kiedy bolszewicy szli na Warszawę. I dlatego noszę w sobie od urodzenia wielki dług w stosunku do tych, którzy wówczas podjęli walkę z najeźdźcą i zwyciężyli, płacąc za to swoim życiem.
Wtedy w 1920 roku komunizm jawił się jako bardzo mocny i groźny. Już wtedy w 1920 roku zdawało się, że komuniści podbiją Polskę i pójdą dalej do Europy Zachodniej, że zwojują świat. W rzeczywistości wówczas do tego nie doszło. 'Cud nad Wisłą', zwycięstwo marszałka Piłsudskiego w bitwie z Armią Czerwoną, zatrzymało te sowieckie zakusy".
prof. dr Józef Szaniawski
"Nasz Dziennik" 2006-08-14
Informacja z serwisu www.iap.pl
Autor: wa