Atak na hierarchę
Treść
Uważam, że jest to zaplanowany atak związany z jakąś mistyfikacją - powiedział ks. abp Stanisław Wielgus, ordynariusz płocki, w reakcji na doniesienia "Gazety Polskiej" o jego rzekomej współpracy z SB. Hierarcha uważa, że artykuł ma związek z jego niedawną nominacją na nowego metropolitę warszawskiego. Ksiądz arcybiskup Stanisław Wielgus, komentując doniesienia "Gazety Polskiej" o jego rzekomej współpracy z SB, powiedział, że prawdopodobnie chodzi o zakwestionowanie jego autorytetu z uwagi na to, że nie wszystkim podobają się jego poglądy religijne, społeczne oraz teologiczne. Ordynariusz płocki poinformował, że w okresie komunistycznym kilkakrotnie wyjeżdżał za granicę i w związku z odbieraniem i zwracaniem paszportu z konieczności - jak podkreślił - prowadził rozmowy z pewnymi ludźmi, ale zawsze na odpowiednim stopniu ogólności. - Nigdy przeciw komukolwiek nic nie mówiłem - zaznaczył hierarcha. - Próbowano mnie zwerbować do określonych działań, ale nigdy nie podjąłem żadnych działań wymierzonych przeciw komukolwiek - dodał. Czas nieprzypadkowy - Ksiądz arcybiskup dziwi się, że to ukazuje się w tym czasie. Najprawdopodobniej z tego względu, że jest to powiązane z jego przejściem do Warszawy i pewnym środowiskom zależy chyba na tym, żeby do tego nie doszło, bo im się nie podobają poglądy księdza arcybiskupa - uważa rzecznik płockiej kurii ksiądz prałat Kazimierz Dziadak. - Wszystkim są te poglądy znane i mogą niektórym się nie podobać - wskazał. W dzisiejszym wydaniu "Gazeta Polska" informuje, że ks. abp Wielgus miał rzekomo współpracować jako TW "Adam" z SB przez ponad 20 lat, do stycznia 1990 roku. Duchowny miał zdecydować się na współpracę z SB w zamian za możliwość rozwijania kariery naukowej. Według "GP", TW "Adam" miał się cieszyć zaufaniem bezpieki. Ksiądz arcybiskup powiedział, że nie jest wykluczone, iż to sama SB sfabrykowała dokumenty, które mają go skompromitować. Redaktor naczelny "GP" Tomasz Sakiewicz, podając wczoraj te informacje, powołał się na dokumenty znajdujące się w Instytucie Pamięci Narodowej oraz poza tą instytucją, o których ma wiedzieć "pewna grupa osób w Kościele". Sakiewicz tłumaczył się, że tygodnik dotarł do nich dopiero kilka dni temu. Powoływał się przy tym na jakiegoś tajemniczego informatora. Nie wystąpili o materiały do IPN Co ciekawe, rzecznik prasowy IPN Andrzej Arseniuk powiedział nam, że "Gazeta Polska" nie zwracała się z prośbą o korzystanie z materiałów dotyczących ks. abp. Wielgusa. Dodał, że ocena takich doniesień należy do kościelnych komisji historycznych, w tym do tej powołanej przy Episkopacie Polski. - To jest człowiek bardzo solidny, bardzo rzetelny, bardzo pobożny, wykształcony - powiedział Prymas Polski ks. kard. Józef Glemp. - Mogę tylko powiedzieć, że wierzę temu człowiekowi - dodał, zaznaczając, że uważa ks. abp. Wielgusa za godnego podjęcia trudu kierowania archidiecezją. W archidiecezji lubelskiej, w której ksiądz arcybiskup był przez wiele lat kapłanem, profesorem KUL, a potem jego rektorem, działa specjalna komisja do zbadania inwigilacji środowiska Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego przez SB. - Komisja nie znalazła żadnych akt na temat arcybiskupa Wielgusa - powiedział rzecznik prasowy metropolity lubelskiego ks. Mieczysław Puzewicz. Beata Górka, rzecznik rektora KUL ks. prof. Stanisława Wilka, określiła zarzuty wobec hierarchy jako "kuriozalne". - Jeśli ktoś był księdzem i wyjeżdżał za granicę, to był wzywany na rozmowy i miał założoną teczkę. Nie było trudno na tej podstawie sporządzić dokumenty o rzekomej współpracy, ale to jeszcze nic nie znaczy - tłumaczyła. W listopadzie media donosiły o odnalezieniu w IPN teczki ks. abp. Wielgusa, lecz miała ona nie zawierać materiałów go obciążających. Zenon Baranowski, "Nasz Dziennik" 2006-12-20
Autor: ea